5 sposobów na znalezienie swojej pasji i swojego miejsca na ziemi

wpis w: Bez kategorii | 2

Dobrze pamiętam ten moment, kiedy zdecydowałam,  że to już koniec mojej obecnej pracy. Głośno powiedziałam sobie MAM DOŚĆ! A właściwie to moje wyczerpane ciało to powiedziało, taka jest prawda… Wystawiło mi rachunek, bardzo bolesny, ale nie o tym dzisiaj (jeżeli masz chęć poznać szczegóły tej historii, to zajrzyj tutaj: http://szczesliwykoniecswiata.pl/moja-historia/ ).

Była to praca, która zapewniała mi: wysokie stanowisko, prestiż, bardzo dobrą stabilizację finansową plus (taki niechciany bonus) ciągłą praktykę radzenia sobie z ogromnym, codziennym stresem i presją.
Nie dawała mi natomiast poczucia sensu ani spełniania. Nie dawała mi spokoju w takich obszarach życia jak dom, relacje, zdrowie. Nie dawała mi szans na zostanie mamą… Ale to już inna historia. 

Nie była zgodna z moimi wartościami (co odkryłam z czasem…) 

Czemu dzisiaj o  tym piszę?

Często pytacie mnie…

  • Jak znaleźć swoją pasję?
  • Jak odnaleźć to, co chcemy robić w życiu?
  • Jak odważyć się na robienie tego, co kochamy?
  • Jak ruszyć z miejsca i dokonać zmiany?
  • Jak odkryć swoją idealną drogę zawodową czy cel w życiu?
  • Skąd wiedzieć, gdzie jest moja nisza zawodowa, moja specjalizacja, która będzie dawała mi spełnienie, ale też i stabilizację finansową?

Moja droga

Moja droga zaczęła się od tego, że powiedziałam sobie DOŚĆ. Podjęłam DECYZJĘ o zmianie, o znalezieniu swojego miejsca na świecie. Oczywiście to, że podjęłam decyzję nie dało mi od razu wszystkich rozwiązań i odpowiedzi, ale było najważniejszym PIERWSZYM KROKIEM, PIERWSZĄ KOSTKĄ DOMINA, która poruszyła całą lawinę… 

Zaczęłam szukać. (zanim zaczęłam szukać zrobiłam sobie przerwę, by odpocząć, by się wyciszyć, by zadbać o swój umysł i ciało. Między innymi przez dwa tygodnie odżywiałam się tylko zielonymi koktajlami, wg przepisów z książki. Genialnie oczyściły mój organizm. Poczułam lekkość, ale też miałam takie poczucie, jakby wyostrzały się moje zmysły… (Ale to już inna historia).

W jaki sposób szukałam?

Chodziłam na Konferencje. Pierwsza DUŻA konferencja jaką dobrze pamiętam miała tytuł „Zmiany w życiu” (jakże w punkt!). Jej finałowym występem była prelekcja Urszuli Dudziak, która wówczas mając blisko 70 lat oznajmiła z dziką radością ze sceny, że właśnie się zaręczyła! Cóż to był za przekaz! Urszula Dudziak: wulkan pasji, energii i chęci do życia. Moje akumulatory zostały porządnie podładowane.

Uczęszczałam na warsztaty rozwojowe. Różnego rodzaju. Googlowałam, szukałam, wybierałam i korzystałam (temat rzeka, na pewno mogę być w tej sprawie dobrym kompasem).

Odwiedzałam przeróżne spotkania networkingowe. Szczególnie pamiętam jedno z takich spotkań. Była to Wielka Wymiana Kontaktów – wówczas jedna z pierwszych – organizowana przez Katarzynę Dziubałkę. Wpadło mi ono po prostu w oko i  nie wczytując się jakoś w szczegóły kupiłam bilet.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam na sali ponad 100 osób! I ja wśród nich, biedy żuczek, nie znający tam kompletnie nikogo… Finalnie było świetnie. Na pamiątkę zostało mi selfie z Olą Budzyńską czyli Panią Swojego Czasu. Czad! Ale to już inna historia…

Przerabiałam rozwojowe (również biznesowe) webinary, kursy, książki. Wiele genialnych pozycji, które otwierały moje oczy na świat, a przede wszystkim na siebie.

Moment iluminacji

W końcu przyszedł moment iluminacji. Odnalazłam swoją drogę. Zdecydowałam się wspierać ludzi jako mentor, coach, trener. Jednak pozostała kwestia, w czym konkretnie będę ich wpierała? Komu i w czym będę pomagała? I tu pojawiły się schody… Milion pomysłów. Masa możliwości. Z każdej strony jakieś opcje. Ale równolegle dużo wątpliwości i bałaganu w głowie. Wówczas zdecydowałam się na pomoc mentora. (Dziękuję jeszcze raz #Michał Bloch za Twoją nieocenioną pomoc). I tak narodził się Szczęśliwy Koniec Świata. Oczywiście w dużym uproszczeniu. Nie wyglądało to tak, że przyszłam do Michała, powiedziałam dzień dobry i BACH, olśnienie. TO BYŁ PROCES! Długi ale zakończony sukcesem. Zakończony tym szczególnym biciem serca, które mówi – TO JEST TO! Ale to już inna historia, na inny czas.

5 sposób na odnalezienie swojej pasji i/lub swojego miejsca na ziemi:

1. Pytania i refleksje.

Po co zadawać sobie pytania? 

Pytania skłaniają do myślenia. Kiedy zadajesz sobie pytanie Twój mózg szuka odpowiedzi – własnych odpowiedzi i własnych rozwiązań. Pytania chronią przed biernością, pobudzają, przeciwdziałają stagnacji. Dzięki pytaniom możesz spojrzeć na swoją sytuację w zupełnie inny sposób…

Pomyśl o co najczęściej proszę Cię inni, o jaką pomoc? W jakich tematach, obszarach przychodzą do Ciebie po radę?

Zrób listę tych rzeczy. Spytaj 5 osób ze swojego otoczenia – bliskiego i dalszego – jakie widzą w Tobie mocne strony? Poproś je o taką informację zwrotną.

Dalej zapytaj siebie:

Jakie zadania i czynności wykonujesz bez żadnego wysiłku?

Jakie rzeczy lubisz robić godzinami, nie czujesz przy tym nudy ani zmęczenia?

Co mogłabyś robić nawet za darmo?

Co zawsze Cię interesowało, co chciałaś zgłębić, poznać i czego doświadczyć? (przy tym pytaniu warto wrócić do dzieciństwa… Przypomnij sobie, co lubiłaś robić jako mała dziewczynka? Kim chciałaś być w dorosłym życiu?)

Pokontempluj pytanie brzmiące: Wyobraź sobie, że jesteś muchą na suficie. Właśnie podsłuchujesz osoby, które najbardziej Cię podziwiają. Co słyszysz na swój temat? (autorka Kamila Rowińska)

Pozwól sobie na mocniejszą refleksję: Gdyby pozostał ci rok życia, co chciałabyś w tym czasie robić i kim chciałabyś być?

2. Stwórz tabele z dwiema kolumnami: kolumną TAK i kolumną NIE.

W kolumnie NIE wypisz wszystko, czego nie lubisz w swojej obecnej pracy (obecnym zajęciu czy obecnym życiu – wybierz obszar, który chcesz przeanalizować), czego nie chcesz już dłużej znosić. Wypisz wszystkie rzeczy, które Cię męczą, zabierają energię, przesłaniają to, co ważne, które chciałabyś definitywnie porzucić.

W kolumnie TAK wypisz wszystko, czego chcesz. Zapisuj rzeczy, które uwielbiasz, cenisz, które dodają Ci skrzydeł i których pragnęłabyś więcej w swoim życiu czy pracy. Możesz też to zrobić na zasadzie przeciwieństw: czego chcesz zamiast tego, co wypisałaś w kolumnie NIE.

Ważna jest kolejność. Czyli najpierw wypisujesz wszystko to CZEGO NIE CHCESZ. Skoro już dokładnie wiesz, czego nie chcesz łatwiej będzie Ci sprecyzować CZEGO W TAKIM RAZIE CHCESZ.

3. Opracuj listę 25 marzeń do spełnienia przed śmiercią.

Czuj się swobodnie, nie oceniaj żadnego pomysłu, notuj wszystko, co przychodzi Ci do głowy. Są to marzenia, które mogą się spełnić, a nie projekty czy cele, które TRZEBA zrealizować.

Czego chciałabyś spróbować w życiu?

Czego się nauczyć?

Co zobaczyć?  

Twoje marzenia mogą być duże albo małe, ważne albo trywialne, mogą dotyczyć wielkich osiągnięć albo zwykłej przyjemności. O czym marzysz?

4. Kieruj się ciekawością nie lękiem.

Największym wrogiem rozwoju, kreatywności, zmiany jest lęk. Lista tego, czego można się bać, nie ma końca… A co jeżeli nie mam żadnego talentu? A co jeśli zabraknie mi czasu, wytrwałości, pieniędzy? Jeżeli nie spodoba się to mojej rodzinie? Jeśli wszystko skończy się porażką? A tak w ogóle to nie jestem już za stara na „takie rzeczy”?

Lęk jest nudny.

Lęk to tylko myśl.

Lęk to wytwór naszej wyobraźni (czyli najczęściej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością).

Lek opiera się na jednym słowie: „Nie!”. Tylko tyle ma do zaoferowania.

Nie da się go zupełnie pozbyć, ale można nim zarządzać. Rozmawiaj z nim. Zrób w sobie przestrzeń  – dużo przestrzeni – tak, by starczyło jej i dla lęku, i dla ciekawości, kreatywności, otwartości na świat, ludzi i siebie. Akceptuj obecność lęku, ale mu nie ulegaj. Nie pozwól mu przejmować sterów – Ty kierujesz, on może być jedynie cichym pasażerem, a nie odwrotnie.

Natomiast jeżeli czujesz, że całkowicie Cię paraliżuje, to warto sięgnąć po pomoc, by przyjrzeć mu się dokładniej. Przepracować go, byś mogła  żyć pełnią życia.

5. Skacz z kwiatka na kwiatek.

Wprowadź w swoje życie mikroprojekty. Próbuj różnych rzeczy  bez założenia, że to od razu MUSI się udać. Doświadczaj i decyduj w trakcie czy to, co robisz, pociąga Cię na tyle, by to rozwinąć i wzbogacić, czy na więcej nie masz ochoty i rzucasz ten „kwiatek” i bez poczucia winy idziesz dalej.

Jeżeli za wcześnie  przywiążesz się do jakiegoś zajęcia (mikroprojektu) oraz przekonania, że wymaga on od Ciebie absolutnego poświęcenia (i perfekcjonizmu), jest ryzyko, że zostaniesz przy tym zajęciu przywiązana na zawsze i w rezultacie nie odkryjesz, co naprawdę chcesz robić w życiu.

Skakanie z kwiatka na kwiatek to taka technika szybkich błędów z pełną ich akceptacją, dająca szybkie odpowiedzi dla samej siebie. To prostolinijna, szczera radość z poznawania nowych rzeczy (bez konieczności bycia w nich mistrzynią) – to radość z samego uczenia się i doświadczania.  Daj sobie czas i prawo by poskakać, by odkryć Ten, na którym chcesz zostać na dłużej.

Podsumowując…

Rozmawiaj z ludźmi.

Wychodź z domu.

Przełam rutynę.

Bywaj w nowych środowiskach, wśród inspirujących i wzmacniających Cię ludzi.

Doświadczaj.

Eksperymentuj.

Dotykają różnych perspektyw.

Poszerzaj swoje horyzonty.

Ulegnij swojej naturalnej potrzebie rozwoju❤

2 Responses

  1. Agnieszka

    Wooow super artykul 😉 Duzo ispiracji. Wazne że podkreslasz jak istotne sa pytania. Też jestem tego zdania. No i super że dzielisz się swoim doświadczeniem. Dzieki! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *